Człowiek – źródło bólu

Pomimo bezustannych prób przeciwdziałania cierpieniom historia ludzkości jest pełna rozpaczy, smutku i nieszczęścia. Nie pomogły nam olbrzymi rozwój technologii oraz koncepcje wielu religii czy filozofów. Pod względem psychiki wciąż stoimy w miejscu. Mimo to mamy wielki potencjał – a żeby go wykorzystać, trzeba tylko ruszyć z miejsca!

Skoro tak, zacznijmy od definicji. Według Wikipedii cierpienie to negatywny stan psychiczny bądź fizyczny i emocjonalny doświadczany często jako ból (fizyczny), nieprzyjemne doznanie ciała. Jest to niestety bardzo mglisty opis, który niewiele wyjaśnia, zatem proponuję podział znanego reformatora-myśliciela, Georgija Iwanowicza Gurdżijewa:

1. Cierpienia mechaniczne

Zaliczamy do nich ból wyzwalany przez nas samych, a więc płynący z naszego stosunku do innych ludzi lub aktualnie przeżywanej sytuacji – są to między innymi uczucie niesprawiedliwego traktowania, prześladującego nas pecha i braku zrozumienia ze strony partnera oraz rozważania „gdyby”: gdybym była szczupła, gdybym wygrał w totka, gdybym znalazł miłość swojego życia (wszystko byłoby doskonale. Skoro mam braki, jedyne wyjście to zły humor!). Stanowią one nierozłączną część naszej osobowości, której nie nauczyliśmy się kontrolować. Jest ich bardzo dużo, jednak stosunkowo prosto można je wyeliminować.

2. Cierpienia nieświadome i świadome

  1. Zjawiska poza naszą kontrolą, które ciężko usunąć. Są to na przykład wojny, choroby, wykorzystywanie seksualne lub znęcanie się nad innymi. Do radykalnych zmian prowadzi jedynie wzrost świadomości ogółu ludzkości. Jako że stanowimy jej element, możemy umożliwić postęp przejawiając inteligencję oraz współczucie. Ból jest zbędny, ponieważ nie przyczynia się do poprawy, a wręcz dorzuca swoją cegiełkę.
  2. Cierpienia, które akceptujemy* – nie przez lenistwo czy bierność, ale rozumną decyzję. Do nich należą głodówka, znoszenie zachowania szefa czy przezwyciężanie przyzwyczajeń. Jeśli umiemy wytrzymać taki rodzaj nieprzyjemności, tworzymy dystans odsuwający nas od stresów i napięć, przez co robimy ważny krok w swoim rozwoju.
    * akceptacja nie oznacza przyzwolenia na szeroko rozumiane zło, lecz brak wyzwalania negatywnych emocji

3. Cierpienia intencjonalne

To rodzaj bólu wynikający z wypełniania swoich obowiązków lub chęci zmiany niedoskonałego otoczenia. Dotyczy między innymi niewdzięczności wobec pomocy, niezrozumienia naszych intencji oraz wyrzutów za konstruktywną krytykę. Ze względu na różnorodność jakości pojmowania odbieranych informacji przez umysł komunikacja ludzka jest pełna wypaczeń, o czym mówi termin „Wieża Babel”. Ponadto większość ludzi odrzuca wszelkie formy rad, bo podobnie jak śpiący wolą, by ich nie budzono. Wynika to z blokad chroniących nas przed licznymi sprzecznościami spowodowanymi istnieniem w każdym człowieku wielu różnych ja mających inne opinie, pragnienia czy doświadczenia. Dlatego wręcz należy być przygotowanym na brak zrozumienia i robić swoje – choć dbając o jasny, przejrzysty kontakt.

* * *

Dziś zajmiemy się głównie zachowaniami automatycznymi, ponieważ występują u każdego człowieka, a cały rozwój osobisty polega na ich eliminacji. Prześledźmy dowolną sytuację, w której człowiek postępuje mechanicznie. Wyobraź sobie ciepłe, czerwcowe popołudnie. Właśnie siedzisz w parku, zajadając czereśnie i obserwujesz dzieci bawiące się w berka. Nagle dzwoni telefon. Leniwie wyciągasz komórkę, odbierasz – przełożony. Jest wściekły. Wyleciał ci z pamięci ważny faks! Jadowitym głosem informuje o utraconej premii, po czym rozłącza się. Ogarnia cię irytacja. Przecież wszystko szło tak dobrze… Do końca dnia czujesz złość. Takie sytuacje zdarzają się codziennie, ale szkoda na nie czasu i energii. Aby lepiej zrozumieć nasze błędy, spójrzmy na krótki mechanizm powstawania bólu.

Na początku powstaje ściśle określone pragnienie, którego spełnienie zostaje uznane za niezbędne do szczęścia. W wypadku złamania potrzeby informacja o porażce trafia do mózgu. Ten pod wpływem emocji, chemicznych reakcji na myśli, stapia się z nimi. Zazwyczaj prowadzi to do negacji wartości swojej lub świata, a w praktyce kiepskiego humoru. Jak można sobie poradzić? Uzdrawiając przyczynę – którą wbrew pozorom nie jest pragnienie, lecz sposób funkcjonowania umysłu. A działa przeciekawie!

Samoobserwacja stanowi podstawę, bez której nie ma co zaczynać. Kluczowe jest założenie, że widzimy obserwowaną osobę po raz pierwszy – więc naturalnie odrzucamy jej przeszłość, a razem z tym krytykę i osąd

Podstawę jego egzystencji stanowi interpretacja bodźców dostarczanych przez środowisko zewnętrzne – jak widok otoczenia lub komunikat mówiącego do nas człowieka – przez nasze wnętrze, w tym wypadku zbiór przeżytych doświadczeń i opinii przejętych od rodziców, szkoły, religii, państwa itd. Opcjonalnie może skupić się na wybranym zakresie materiału, to jest wyłącznie swoich myślach lub świecie (co nazywane jest „życiem chwilą”). Obecnie najczęściej spotykamy pierwszy przypadek, czyli ludzi zatopionych w rozważaniach dotyczących przeszłości i przyszłości oraz ocenie napotykanych osób, miejsc. Jeśli wątpisz, włącz stoper i spróbuj nie myśleć. Gwarantuję, że nie wytrzymasz więcej niż minutę. Wynika to z działalności neuronów, które łączą się, pobudzając komórki nerwowe. Inaczej: każde kolejne powtórzenie gonitwy słów przyzwyczaja do takiego zachowania coraz bardziej. Funkcjonując następująco od momentu powstania indywidualnej osobowości (wiek około 4-5 lat), doprowadzamy do sytuacji, w której stajemy się niewolnikami przetwarzania myśli przez umysł. Bywa to niemiłe, ponieważ w jego naturze leżą między innymi potrzeba posiadania skrajnej tożsamości (osoba zakompleksiona lub arogancka), chęć przekonania do swoich racji, brak umiejętności życia chwilą, osądzanie ludzi, liczne podziały oraz wielka niechęć do przebywania w samotności, inaczej poczucie oddzielenia. Przyczyny zawrze inny artykuł – w skrócie jest to głównie wynik sztucznie tworzonej przez środowisko zewnętrzne atmosfery strachu oraz braku wiedzy o duchowym elemencie człowieka nazywanym esencją.

Po pewnym czasie takiej działalności [przyzwyczajenia do ciągłego przeżuwania starych wniosków – przyp. moje] dana osoba zaczyna utożsamiać się z aktualnie przeżywanymi emocjami – nieświadomie sądząc, że jest nimi i nie może przejawiać innego zachowania – co często prowadzi do agresji lub uszczypliwości. Usunięcie ego stanowiłoby rzecz prawie niemożliwą, lecz na szczęście zbędną. Oto kilka klasycznych metod pozwalających żyć świadomie, efektywnie i będąc wolną istotą:

1. Samoobserwacja

Stanowi podstawę, bez której nie ma co zaczynać. Człowiek powinien nieustannie bacznie patrzeć na zachowanie swojego ja. Kluczowe jest założenie, że widzimy obserwowaną osobę po raz pierwszy – więc naturalnie odrzucamy jej przeszłość, a razem z tym krytykę i osąd. Są nam całkowicie zbędne. Musimy ograniczyć się jedynie do rejestracji faktów dotyczących zachowania i podejmowanych działań. Ważna jest emocjonalna separacja od doświadczającego człowieka (to nie ja czuję złość, tylko on!) oraz całkowita szczerość względem siebie i uznanie prawdy. Możesz również zbierać duży materiał do późniejszej analizy, który pozwoli na odkrycie co myślisz o sobie i robisz, a także skąd to wynika.

2. Pamiętanie siebie

Jest to punkt ściśle związany z samoobserwacją. Weź kartkę papieru i napisz krótką charakterystykę siebie. Co widnieje na kartce – zbiór przymiotników, płeć, rodzaj wykonywanej pracy lub hobby? Trzeba odrzucić wizerunek budowany na przeszłości, by poczuć się jednością, całością. Dynamiką. Wracanie do starych myśli oraz doświadczeń można uznać za zbędne, ponieważ były budowane w większości nieświadomie. Znakomitym testem zdolności do pamiętania siebie jest reakcja na komplementy lub wyznania miłosne oraz obrazy i dokuczanie. Niegdyś była zapewne bardzo silna – z czasem człowiek zaczyna zachowywać stoicki spokój przy jednoczesnym uczuciu siły oraz radości.

3. Praca nad negatywnymi emocjami

Oto klucz do rozwoju! Zacznijmy od sporządzenia listy tkwiących w nas negatywnych emocji wraz ze zwróceniem uwagi na zbyt wygórowane poczucie zalet/mniemanie o sobie. Pewnie pamiętacie już, że nie pochodzą z abstrakcyjnego zewnętrznego źródła, ale są wynikiem posiadanych przez nas myśli i doświadczeń. Dlatego spisane cechy powinny być szczególnie istotne podczas samoobserwacji. Nie można jednak ich po prostu usunąć – dopóki człowiek ma w sobie wiele różnorodnych ja, nie może nie mieć takich emocji. W wypadku próby ich odrzucenia bez pracy nad pamiętaniem siebie te chemiczne reakcje zostają wyparte do nieświadomości. Skutkiem są zazwyczaj blokada czakry splotu słonecznego (inaczej ośrodka działania, przejawiania woli) oraz pozorna akceptacja i postawa pasywno-agresywna, z czego dana osoba kompletnie nie zdaje sobie sprawy! Podobnie szkodliwe byłoby automatyczne wyrzucanie swoich uczuć na zewnątrz, co zaleca wielu psychologów. Trochę empatii – nikt nie chce, aby wylewano na niego pomyje. Idealnym wyjściem jest obserwacja emocji, która nie krzywdzi nikogo. Wyrabia za to pewien niesmak wobec nich, brak utożsamienia oraz rozumienie pochodzenia swoich wrażeń.

4. Programowanie podświadomości

Podświadomość działa w bardzo prosty sposób – przyjmuje za prawdziwe wszystkie nasze wnioski i stara się odzwierciedlić je w rzeczywistości. Nazywamy to prawem przyciągania: otrzymujemy to, co zgodne z myślami. A skoro umysł był w stanie wykreować tak skomplikowane problemy, tym bardziej poradzi sobie z tworzeniem miłych zjawisk. Wystarczą afirmacje – mówione z przekonaniem i uczuciem pozytywne sentencje, np. zawsze jestem opanowana lub kocham swoje ciało. Równie znakomitą sztuczką są też aformacje, czyli zadawanie sobie pytań, coś na wzór Ojej, dlaczego tak świetnie wychodzi mi szydełkowanie?. Umysł lubi szukać odpowiedzi, a jeśli nie znajduje ich w rzeczywistości, bierze się za tworzenie.

5. Świadoma praca

  1. Nad osobowością. Dotyczy korygowania wszelkich błędów, jakie wyrosły w oparciu o nasze podstawowe motywacje oraz mechanizmy obronne. Warto sięgnąć po popularny system Enneagram, który wyróżnia trzy emocje, jakimi kierują się ludzie – wstyd, gniew i strach. Na każdą można reagować na trzy sposoby: introwertycznie (ukrywając ją), w sposób prosty oraz ekstrawertycznie (uciekając do środowiska zewnętrznego). Rozpoznanie swojej ścieżki oraz narosłego dzięki niej charakteru pozwala świetnie zrozumieć sposoby postępowania i wybór lekarstw na nie.
  2. Dla innych. Oznacza wkładanie swojego wysiłku w poprawę życia danej części społeczeństwa. Nie może wynikać z pobudek egoistycznych, powinna być skutkiem czyjejś potrzeby, bycia w niekomfortowej sytuacji. Należy tu zrozumieć, że zazwyczaj każdy czyn związany z intencją jest interesowny (dotyczy ego), bo służy chęci zmiany rzeczywistości dla nas. Mimo to naturalnie należy pomagać, choć starając się czynić różne rzeczy bezwiednie. Rozwój osobisty stanowi pewne wyzwanie, ale jednocześnie jest wspaniałą przygodą. Warto poświęcić trochę uwagi i czasu na kolejne elementy poznania –  bo jak mówi Anthony de Mello, jest to najpraktyczniejsza rzecz na świecie. Zatem… do dzieła!