Software mózgu

Ludzie często porównują swoje umysły do bardzo wydajnych komputerów. Nic dziwnego. Podobnie jak one posiadamy hardware w postaci na ogół używanego mózgu i software, czyli oprogramowanie o nieokreślonym położeniu będące źródłami, z jakich czerpiemy wiedzę. Zazwyczaj są to najbliżsi, szkoły, książki, religia czy media. Łatwo dojść do wniosku, że jeśli chcemy się rozwijać, prościej rozważyć jakość pobieranych informacji, niż wymienić zawartość czaszki. Skoro tak, zapraszam do poznania podstaw naszych schematów.

Każda osobowość1 składa się z następujących elementów:

  1. Wdruków, czyli najmocniej zakorzenionych programów, które przyswoiliśmy będąc pod wpływem silnych emocji. Ograniczają one zakres naszej ekspresji tworząc podwaliny charakteru.
  2. Uwarunkowań, czyli silnych przyzwyczajeń, jakie zdobyliśmy, pragnąc dostosować się do otoczenia. Warto tutaj zwrócić uwagę na pierwsze próby zwrócenia na siebie uwagi rodzica oraz ich konsekwencje.
  3. Procesów nauki, czyli nabytej wiedzy, którą bardzo łatwo modyfikować. Robimy to codziennie, na przykład czytając podobne artykuły i rozważając ich sens.

Takie struktury powstają dzięki ludzkiej biologii – każde pobieranie jakiejś informacji przyczynia się do jej utrwalenia, a niekiedy przekonania o jej prawdziwości. Na pewno słyszeliście o powiedzeniu Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, co dobrze wyjaśnia wspomniany mechanizm. Ostatecznie takie bombardowanie wnioskami tworzy mapę naszego świata, a więc wszelkie założenia, w oparciu o które działamy. Prócz tego warto wyróżnić cztery obwody2, jakie umysł kreuje, odzwierciedlając ewolucję umysłu. Uwaga na mądre nazwy! Są to kolejno:

  1. Oralny obwód przetrwania biologicznego, czyli wdruki dotyczące pierwszych kontaktów z matką. Przekładają się na poczucie bezpieczeństwa – ufność lub wycofanie, instynkt samozachowawczy, potrzebę zabezpieczenia materialnego czy związane z ustami nawyki (np. żucie gumy, obgryzanie paznokci, palenie papierosów).
  2. Analny obwód emocjonalno-terytorialny, czyli wdruki dotyczące pierwszych kontaktów z ojcem. Przekładają się na aspekty hierarchii – dominację lub uległość, pewność siebie, umiejętność radzenia sobie z problemami czy temperament.
  3. Semantyczny obwód wiązania czasu, czyli wdruki dotyczące rozwoju lewej półkuli mózgowej. Przekładają się na rozumienie symboli lub koncepcji – logikę, racjonalizm, sposoby myślenia czy przejrzystość wypowiedzi.
  4. „Moralny” obwód społeczno-seksualny, czyli wdruki dotyczące zdolności do cieszenia się fizycznością oraz bycia odpowiedzialnym opiekunem, potencji, tabu, stosunków towarzyskich, podziału na „dobro„ i „zło”, a także etyki.

Łatwo zauważyć, że każde wypaczenie dowolnego obwodu może skutkować tworzeniem różnej głębokości programów. Moim zdaniem cała nasza sztuka powinna polegać na ich transformacji – o czym dawno temu mówili alchemicy – a nie dość popularnym wyparciem, bo jak wiadomo, tłumione rzeczy lubią narastać. Przemianie służy sporo praktyk, o które łatwo w Internecie. Tradycyjnie są to między innymi obserwacja umysłu, zdolność koncentracji na jednej rzecz, wyobrażanie sobie wrażeń zmysłowych, autosugestia, ćwiczenia fizyczne czy introspekcja; myślę, że zawsze warto przeszukać zakamarki swojej duszy i wypisać nasze wady oraz zalety. Wypisanie oraz diagnoza kilkuset (oj, tak!) cech to niezłe wyzwanie, ale też doskonała Praca.

Tyle w ramach klucza dotyczącego pojedynczej osoby. Zapewne podobną tematyką można wypełnić dziesiątki tomów, jednak nie mam takich ambicji, więc poprzestanę na opisie kilku idei przeszkadzających społeczeństwom w osiągnięciu wolności umysłu3.

Kłopoty dużych grup ludzi najczęściej są związane z czakrą4 splotu słonecznego, będącą główną sferą ego. Oznacza to problemy dotyczące żywiołu ognia5, ergo dynamiki, pasji, woli, pewności siebie lub inteligencji. Nieharmonijne funkcjonowanie oznacza niedobór elementu ognia, albo jego nadmiar, inaczej:

  • brak motywacji, izolację, narzekanie, niską pewność siebie, dekoncentrację, skupienie na kłopotach
  • agresję, nietolerancję, kłótliwość, przesadne wymagania, wybuchowość, nadmierne zwracanie na siebie uwagi

A teraz sedno tekstu: charakterystyczne programy dotyczące właśnie wspomnianych cech.

  1. Błąd własnej ograniczonej perspektywy (Czego nie widzę, nie mogę dotknąć – to nie istnieje) i automatyczna niszczarka umysłu (O czym ty do mnie rozmawiasz?! Przestań mi mówić o jakichś bzdurach!)

    - zwane też złośliwie sceptycyzmem naukowym lub racjonalizmem. Dotyczą zamknięcia wyłącznie na rozumowanie swoje lub bliskich bez względu na dostępne materiały (filmy, zdjęcia, relacje, dowody). Uproszczenie wynika z promowanej od czasów Arystotelesa idei o poznaniu obiektywnym – albo coś istnieje na bank (bo o tym wiem), albo wcale. Dlatego odrzuca się relatywizm. Tymczasem pewnie każdy widzi cząstkę prawdy i jego punkt widzenia bywa oczywiście poprawny! Dlatego chęć dialogu oraz akceptacja czyjejś rzeczywistości są takie ważne. Dobrze także pamiętać o dobrym nawyku „podążania za informacją”. Inaczej łatwo utknąć w połowie drogi między mniej a bardziej głębokimi wnioskami.

  2. Automatyczne szufladkowanie informacji (Faktycznie ciekawe, ale przecież to tylko czysta fantazja – to nie może istnieć naprawdę)

    Lżejsza wersja poprzedniego schematu, polegająca na zaszufladkowaniu informacji jako: nierealna, kłamliwa, będąca tylko ciekawostką, rzecz mocno naciągana lub spekulacja. Podobnie jak w pierwszym przypadku kłopot wynika z braku szerszej perspektywy, a ona bierze się prawdopodobnie z ogólnie kiepskiego dostępu do informacji:

    • niewielkiej ilości rzetelnych, zróżnicowanych, pozwalających na wypowiedź każdej ze stron wiadomości w środkach masowego przekazu. Wyjątki często są przekazywane ironicznie, emitowane późną porą czy dostępne tylko w alternatywnych mediach
    • systemu edukacji, który za wyjątkiem szkół walfdorskich (steinerowskich) i ich odpowiedników rzadko rozwija naturalną ludzką ciekawość oraz zdolność wysnuwania prawidłowych wniosków, przekazując informacje w sposób nudny, myśląc tylko o teorii. Ponadto wiadomości dotyczące aspektów społeczno-zdrowotnych bywają fałszywe
    • norm środowisk, które często promują zbiorowość opartą na wiedzy niskiej jakości, zamiast bystrych indywidualistów
  3. Błąd „racjonalnego wyjaśnienia” (Przecież musi być jakieś racjonalne/naukowe/normalne wyjaśnienie tego)

    Program dotyczy dwóch stref: pragnienia utrzymania dotychczasowego światopoglądu (a więc bezpieczeństwa) i przyzwyczajenia do zaufania autorytetom (także poczucie niższości). Obecnie mamy naukowców oferujących wyjaśnienia często materialistyczne, niegdyś podobną funkcję sprawowali księża czy kapłani. Wspólny mianownik stanowi ucieczka od własnego sposobu myślenia na rzecz narzucania nam cudzych opinii. Proszę zauważyć, że o ile krytycyzm lub badanie określonych rzeczy mogą być pożądane, w tym przypadku szuka się informacji zachowujących pozory logiczności pomimo rozwiązań bardziej oczywistych czy naturalnych. Pewnie dobrym przykładem będzie wskazanie UFO albo kręgów zbożowych.

  4. Blokada upartego Ego – „ból zaangażowania” (To musi być prawda – tak wiele sił i energii temu poświęciłem przez tyle lat!)

    Czasami da się zauważyć wstyd przed okazaniem naszych błędów i powiązany z tym strach przed sięgnięciem po zupełnie nowe, nieznane obszary życia. Eckhart Tolle zapewne poleciłby rzucić przeszłość tak jak wypuszczamy zbyt ciężką walizkę. Ja zaś dodam, że wyciąganie wniosków oraz szczera chęć rozwoju powinny być stokroć ważniejsze od dotychczasowo podejmowanych działań. Mylić się rzecz ludzka, ale przyznać to – nadludzka!

  5. Syndrom owczego stada (Skoro tak wielu ludzi tak uważa, to musi być prawda)

    Założenie byłoby poprawne, gdyby nie fakt, że dostęp do informacji w oparciu o które buduje się „prawdy”, bywa bardzo ograniczony. Do tego dochodzi skłonność do dualizmów, czyli walk między zwolennikami przeciwstawnych opcji. Chodzi przede wszystkim o sprawy polityczne i socjalne, głównie partie będące wobec siebie w opozycji, kwestie homoseksualizmu, aborcji, narkotyków itd. Jednak jak mówi tak zwane prawo biegunowości – „przeciwieństwa mają identyczną naturę, różnica leży w natężeniu”. Istotnie skrajności przedstawiają takie same cechy, na przykład równa brutalność oraz autorytaryzm nazizmu i komunizmu czy miłość i nienawiść, posiadające równe siły, lecz także zaślepienie. W związku z tym, czy można polegać na rzeczach posiadających bardzo wyraźne przeciwieństwo, a będących powszechnie promowanymi?

  6. „Lideryzm” – autorytety mają rację (Ale co mamy zrobić? Musi się znaleźć ktoś, kto nas poprowadzi…)

    Skłonność do identyfikacji z trochę szarym tłumem prowadzi często do braku odwagi, chęci bycia pokierowanym przez kogoś. To skutek niewielkiej praktyki, czyli zwykłego strachu przed podejmowaniem działań, o których niewiele wiemy. Pomóc może pewnie tylko próbowanie. Inicjatywa nie musi być najwyższej jakości, jednak nowe przyzwyczajenie powinno zostać nagrodzone. I cóż, o ile zawsze warto udzielać sobie pomocy działając w zorganizowanej grupie, o tyle kiedyś pewnie zaistnieje potrzeba szybkiego obejmowania steru. Pomyślcie o tym.

  7. Iluzja niezależności (Przecież to wszystko mnie nie dotyczy)

    Tendencję do unikania kłopotów przejawiają zwykle osoby pragnące być duchowo czyste, dopuszczać do siebie tylko światło lub myśleć wyłącznie pozytywnie. Jednak podobnie jak materializm, ta skrajność nieświadomie może prowadzić do upadku, bo unikane rzeczy będą się gromadzić aż do wielkiego wybuchu. Podobnie „iluzja niezależności” dotyczy odrealniania rzeczywistych kłopotów, jednak istniejących z dala od nas – na przykład wojny w Iraku bądź niekiedy kłopotów sąsiadów. Niestety zamknięcie oczu nie powoduje usunięcia całego zła6. Między innymi po to żyjemy na Ziemi, aby stawić czoła niedogodnościom.

  8. Defetyzm świadomości (I tak nie można nic zrobić, więc po co się angażować i tracić czas na jakiekolwiek działanie / Lepiej się nie wychylać, bo mogę coś stracić)

    Oto skutek długotrwale wtłaczanego poglądu o ludzkiej słabości względem otaczającej nas niesprawiedliwości/sił panujących nad światem. Moją odpowiedzią będzie jedna z ulubionych analogii porównująca Ziemian do kropel oceanu. Tak jak one w pojedynkę faktycznie zdziałamy niewiele, cała grupa osób może przypominać tsunami zmiatające wszystko ze swojej drogi… Siłą otwartości umysłu, szczerego serca oraz woli działania, rzecz jasna.

I tym optymistycznym akcentem kończę, życząc powodzenia.